Powszechnie uważa się, że zupki chińskie są podstawą diety studentów. Ale czy tylko? Prawda jest taka, że każdemu z nas zdarza lub zdarzało się czasem zjeść podobny produkt. Z czego tak naprawdę są wyprodukowane zupki chińskie, jakie szkodliwe substancje w sobie zawierają oraz czym grozi ich spożywanie?
Trochę o historii
Zupki chińskie wbrew pozorom zostały wymyślone przez Japończyka
— Momofuku Ando. Pierwsze zupki chińskie trafiły na rynek w 1958 roku. Intencje
były dobre: Momofuku chciał opracować formułę zupy błyskawicznej, która byłaby
tak tania, że pomogłaby w rozwiązaniu problemów niedoboru żywności.
szkodliwy tłuszcz trans |
Co tak naprawdę szkodzi najbardziej?
•Duża ilość soli
W skład jednej zupki wchodzi więcej soli, niż znajduje się w jednej paczce chipsów! Maksymalna ilość soli, jaką powinniśmy spożywać na dobę wynosi 6 gramów, zaś spożywając tego typu produkt pochłaniamy aż 8 gramów! Nie jest tajemnicą, że zbyt duża ilość soli szkodzi zdrowiu. Powoduje ona wzrost ciśnienia (co z kolei może mieć skutek w postaci udaru mózgu i chorób kardiologicznych), zaburzenie pracy nerek, zatrzymywanie wody przez organizm, co z kolei powoduje obrzęki, opuchliznę i wzrost masy ciała.
•Tłuszcze trans
Jest to rodzaj tłuszczy z grupy nienasyconych, które zawierają przynajmniej jedno wiązanie podwójne atomów węgla. W dużej ilości (takiej, jaka znajduje się w zupkach chińskich) mają negatywny wpływ na organizm. Powodują tycie —otyłość brzuszną. Ponadto uszkadzają białko komórek nerwowych, czyli upośledzają tkankę mózgową. Podnoszą również poziom „złego cholesterolu” oraz zwiększają ryzyko zachorowania na raka piersi.
•Wysoka zawartość sztucznych substancji chemicznych:
* Glutaminian sodu (E621)
Jest on solą sodową kwasu glutaminowego. Podnosi on trzykrotnie ryzyko otyłości, może upośledzić wzrok. Powoduje migreny, uczulenia oraz astmę.
* Syntetyczne aromaty i barwniki
Mogą powodować alergie, nasilać trądzik oraz doprowadzać do poważnych problemów z żołądkiem.
•Makaron produkowany z wysokooczyszczonej mąki pszennej
Ma on wysoką wartość w indeksie glikemicznym, co oznacza, że po spożyciu zupki poziom glukozy we krwi szybko wzrasta, a po chwili znowu czuje się głód. Poza tym ilość witamin i składników mineralnych jest w nim naprawdę minimalna.
A co się dzieje w żołądku po spożyciu zupki chińskiej?
Bardzo ciekawe badania zostały ukazane na konferencji naukowej TEDxManhattan 2011. Polegały one na tym, że do żołądka dwóch osób wprowadzono specjalne kapsułki z kamerami i następnie obserwowano dzięki nim, jak narząd radzi sobie z trawieniem dwóch różnych posiłków. Pierwszym była zupka chińska z makaronem, żelki oraz napój izotoniczny (o którym będzie mowa w jednym z kolejnych artykułów). Drugim zaś tradycyjny rosół z makaronem, żelki domowej roboty oraz herbata. To, jak przebiegało doświadczenie, można zobaczyć na filmiku:
Narząd miał wielki problem ze strawieniem sztucznej żywności. Makaron z zupki chińskiej zachował kształt po dwóch godzinach od spożycia! Wpływ miało na to piętnaście ulepszaczy, które były w nim zawarte. Jeden z nich jest produkowany z ropy naftowej!
Skład zupki chińskiej
Zupka, której skład zanalizuję została wyprodukowana przez znaną firmę "Vifon". Kosztowała mnie 1,49 zł w popularnej sieci sklepów. Smak „Kurczak chiński”, masa 70 g, czas przygotowania to około pięciu minut.
Składniki:
Kluski (92,8%)
makaron do zupki chińskiej |
•mąka pszenna,
•tłuszcz roślinny,
•tapioka (używana do zagęszczania sosów, musów; nie zawiera glutenu ani cholesterolu; niewielka zawartość białka oraz lekkostrawnych węglowodorów; produkt skrobiowy otrzymany z manioku),
•skrobia modyfikowana — E1420 (środek żelujący, zagęszczający oraz stabilizujący; w dużych ilościach powoduje biegunkę),
•cukier,
•stabilizatory:
•tri fosforan pentasodowy — wiążąc się z wapnem, powoduje zmniejszenie gęstości kości oraz zwiększa ryzyko osteoporozy
•guma guar – może powodować wzdęcia oraz kurcze żołądka
•substancje spulchniające:
•węglan potasu — nieszkodliwy dla organizmu,
•węglan sodu — nieszkodliwy dla organizmu,
•kurkuma — nieszkodliwy, o ile przestrzegana jest maksymalna dawna dziennego spożycia; barwnik naturalny; silnie działanie przeciwbakteryjne, przeciwgrzybiczne oraz przeciwwirusowe.
Dodatki smakowe (7,2%)
dodatki smakowe do zupki chińskiej |
•rafinowany olej palmowy — zawiera do 45% nasyconych kwasów tłuszczowych, które są absolutnie niekorzystne dla organizmu; sprzyja powstawaniu otyłości, cukrzycy typu II i powoduje wzrost cholesterolu we krwi; ma on również negatywny wpływ na środowisko;
•sól
•cukier
•wzmacniacze smaku:
* glutaminian monosodowy, o którym była już mowa
* guanylan disodowy — zmienia się w kwas moczowy, który co prawda nie jest toksyczny, ale jego wysoki poziom powoduje kryształki wokół stawów, które powodują bolesność i częściowe unieruchomienie tych miejsc
* inozynian disodowy — szkodliwość jak wyżej — zmienia się w kwas moczowy
•maltodekstryna — cukier prosty; łatwo przyswajalna — wchłaniana równie szybko jak glukoza; brak informacji o szkodliwości
•pieprz
•czosnek
•suszony por
•czerwona szalotka
•aromat (nie podane jaki, była już mowa o tym)
•hydrolizat białka sojowego
•barwnik — karmel
•substancja przeciwzbrylająca: E551 — ditlenek krzemu, stosowany w produkcji szkła (!!)
•przeciwutleniacz E306 — mieszanina tokoferoli, czyli po prostu witaminy E; skutki nadmiaru to zmęczenie, bóle głowy, osłabienie mięśni oraz zaburzenia widzenia, zły wpływ na płód.
W 100 g produktu znajduje się 71,3 kcal. Oprócz tego, znajduje się tam 1,3 gramów białek, 9,1 gramów węglowodanów (cukrów) oraz 3,3 gramów tłuszczu.
Podsumowując, nic się nie stanie, jeśli raz na jakiś czas (chociażby na wakacjach) zjemy taką zupkę. Nadmierne spożywanie może jednak mieć poważne konsekwencje.
Pozdrawiam, lum
Bibliografia
www.wikipedia.pl
www.panitesterka.blogspot.com — zdjęcie
www.fastfoodeaters.blogspot.com — zdjęcie
www.infrografika.wp.pl — zdjęcie
www.vege.pl
www.aneva.pl
www.nowamyl.nowo.pl
www.ekotarg.pl
www.super-sylwetka.pl
www.vitalia.pl
www.zdrowie.trojmiasto.pl
www.abczdrowie.pl
www.zupkitomasza.blogspot.com
www.ilunch.pl
www.odkrywcy.pl
A więc trzeba unikać jedzienia tego typu...
OdpowiedzUsuńTylko, że niewiele osób będzie potrafiło z tego zrezygnować, wkońcu jest to danie najprościej przygotowywane, nie wymagające zbytniego wysiłku. ;) Prosto i szybko :P
I właściwie to też dobre, niestety. Osobiście preferuję "Gorące kubki", czyli jak widać - sama przykładem nie świecę. Fakt, unikać należy, ale myślę, że nikt jeszcze nie umarł od zjedzenia raz na jakiś czas, bo faktycznie są bardzo przydatne na przykład w czasie podróży.
Usuńlumaris
"Gorące kubki" nie mają przynajmniej tego wstrętnego makaronu co zupki chińskie, więc w gruncie rzeczy to chyba "mniejsze zło".
Usuńmoja ulubiona akurat ma :P lum
UsuńChyba wiem, o czym mówisz. Ale tam i tak jest mniej tego makaronu niż w chińskiej, nie?
UsuńFuj, żałuję że kilka razy zjadłam, ale już nigdy nie tknę :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam zatem za silną wolę :))
Usuńlumaris
Oj tam oj tam, czasami można :) Szczerze powiedziawszy, jakby człowiek chciał się odżywiać w 100% zdrowo to sam musiałby sobie wszystko produkować :P No, ale wiadomo, codziennie zupek chińskich to ja nie mam zamiaru jeść, jak najdzie smaczek :D
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że nie zdarza mi się jeść ich poza wyjazdami. Z takich niezdrowych rzeczy martwi mnie, że ostatnio zaczęłam pić więcej kawy i napojów energetyzujących, żeby nie odczuwać tak bardzo skutków braku snu. I zdaję sobie sprawę, że wystarczyłoby lepiej zarządzać czasem.
OdpowiedzUsuńTak mnie naszło, że to chyba tylko czas popycha ludzi do niezdrowej żywności. No i ewentualnie cena. Bo ja bardziej od walorów smakowych (tyle tam aromatów i temu podobnych, że siłą rzeczy śmieciowe żarcie ludziom smakuje), cenię sobie wygodę i oszczędność czasu, jaką zapewnia mi zjedzenie fastfoodu czy właśnie zalanie zupki chińskiej. Gdybym miała więcej czasu, wolałabym sama przyrządzić sobie coś smacznego. Albo lepiej - prowadzić własny ogródek.
O kawie i napojach energetyzujących też zamierzam napisać, bo też ostatnio ciągle to piję, więc może jakoś siebie przekonam.
UsuńWłaściwie, to fakt - bo ani to szczególnie smaczne, ani nic. A wydaje się, że smakuje właśnie z powodu tych sztucznych aromatów i wysokiego indeksu glikemicznego. A poza tym, to jest bardzo wygodnie. Szkoda, że jednak nie spełniły one swojego głównego założenia - zmniejszenia głodu na świecie. Całkiem dobra idea, gdyby trochę zmienić skład.
lum
Napoje energetyzujące psują strasznie zęby! ;/ A kawusia <3 świeżo zmielona, mniam <3 Szkoda, że wypłukuje magnez xd
UsuńKawusia też co nieco na zębach zostawia. Ale ja ostatnio wpadłam na pomysł picia coli, kawy i tych innych nieprzyjaznych zębom rzeczy przez słomki <3.
UsuńZdajesz sobie sprawę z tego, że to nic nie daje? :D
Usuńlum
Nie no, teoretycznie ta kawa, cola czy cokolwiek nie dotyka zębów, kiedy pije się przez słomkę. Chyba że ktoś i tak rozprowadza zawartość po ustach.
UsuńCzytałam gdzieś o tym artykuł, jak znajdę to Ci pokażę. Jeju, to jak Ty to pijesz bez intubacji? O.O
UsuńNo wiadomo, że nie zapewni to całkowicie ochrony dla zębów, ale myślę, że jest różnica pomiędzy piciem przez słomkę a bez niej. Niemniej chętnie przeczytam ten artykuł, jeśli uda Ci się go znaleźć :)
UsuńA ja nie mogę się pozbyć wrażenia, że to chroni tylko przód zęba, reszta jest narażona tak samo. To było w jednym z artykułów z serii "Obalamy mity". Ale postaram się znaleźć.
UsuńWiem tylko że to nie pomaga przez słomkę pić
UsuńNie cierpię zupek chińskich :/ Jadłam je może kilka razy w życiu, pomijając to wszystko co przytoczyłaś o szkodliwości, to dla mnie są po prostu niedobre. Zdecydowanie wolę zwykły rosół.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę. Też chciałabym nie ulegać tym wszystkim aromatom i ulepszaczom. Masz tak samo z fastfoodami czy im już trudno jest Ci odmówić? :>
UsuńAkurat fastfoody lubię :D I raczej też ulegam wielu rzeczom zawierającym ulepszacze wszelkiej maści, ale właśnie zupki chińskie, gorące kubki dla mnie są paskudne w smaku. Nie cierpię też chociażby większości chipsów (tylko Lay'sy lubię) czy jakiś sztucznych oranżad.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa notka, człowiek jedząc takie rzeczy nie ma pojęcia co to w sumie jest...
OdpowiedzUsuńAle tak jak mówisz, raz na jakiś czas... Jem takie zupki tylko w czasie podróży, więc chyba nie ma aż tak wielkiego niebezpieczeństwa, aczkolwiek warto wiedzieć :)
Pozdrawiam.
I najlepiej :). Myślę, że z tymi małymi ilościami chodzi o to, że organizm jest w stanie sam je strawić albo w jakiś inny sposób zredukować, dlatego też nic się nie dzieje.
UsuńRównież pozdrawiam :))
O matko, nie spodziewałam się, że artykuł tak szybko się ukaże, przez co dopiero teraz komentuję.
OdpowiedzUsuńTa ilość niezdrowych składników sprawiła, że aż się wzdrygnęłam. Jak ja się cieszę, że zupki chińskie napawają mnie obrzydzeniem (nieco bardziej niż chipsy). Jakbym je lubiła, to po tym poście z bólem serca pozbyłabym się ich z jadłospisu. Na szczęście to nie będzie konieczne... Jak można lubić te zupki z proszku ; p?
Wyżej lumaris napisała, że o kawie stworzy artykuł. Mam nadzieję, że mi jej nie obrzydzi...
Pozdrawiam.
Nie mam zielonego pojęcia jak można je lubić (i udaję, że nie wiem teraz, o co chodzi :P). Sama osobiście czasem sobie zjem ser w ziołach, a nałogowo piję gorące kubki i w sumie to sama nie wiem dlaczego.
UsuńMyślę, że kawy nie obrzydzę, zresztą chyba odłożę ten artykuł na inny termin, bo teraz strasznie zainteresowała mnie akcja chroniąca małpy człekokształtne oraz to, dlaczego nie powinno się w ogóle używać oleju palmowego :))
lumaris
Wiedziałam, że jedzenie tego typu jest niezdrowe, bo tylko głupi miałby inne zdanie, ale aż tak? Kurcze, ja sobie dziękuję za takie danie, które mi więcej zaszkodzi niż zasmakuje.
OdpowiedzUsuńŚwietny artykuł, w końcu uświadomiłam młodszemu bratu prosto i przejrzyście jak zatruwa swój organizm jedząc tego typu "przekąski". Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚwietnie, teraz wszystko jasne. Dziękuję za otworzenie oczu! Będę musiała pożegnać się z knorrowskim serem w ziołach, który faktycznie przez jakiś czas był podstawą mojej studenckiej diety... Przykro, ale zdrowiej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Na pewno ograniczę jedzenie zupek chińskich. Zainteresowałam się tym artykułem, gdyż sama około dwóch godzin temu zjadłam zupkę chińską. Raz na jakiś czas będę tylko je jadła.
OdpowiedzUsuńJeśli zjesz to raz na jakiś czas to na pewno nie stanie Ci się ogromna krzywda. Zresztą - pasiemy się takimi świństwami w różnych innych produktach i nic nie poradzimy. A że akurat w zupkach jest ich więcej.
UsuńJuż wiem dlaczego mama zabrania mi jeść te świństwa. Mamo, kocham Cię
OdpowiedzUsuńTa zupkę jadłam dość często rankami i wieczorami .. zdarzył się dzień ze zjadłam rano i wieczorem czego załuje w nocy miałam wymioty ,bóle zoładka i brzucha brak apetytu . odradzam spożywania tego mam zatrucia i nie strawnośc zołądka a mam dopiero 16 lat i tak zniszczony żołądek .
OdpowiedzUsuńMam propozycję - ponieważ jak w 1 komentarzu mowa , idea jest szczytna - tani nakarmić. To może dziewczyny zaproponujecie naturalną zupkę bez zbędnej chemii ? Interesuję się tym, niemam jeszcze wielkiego doświadczenia kulinarnego, zajmuję się przyrodą, raw food, witarniazmem , weganizmem i wegetarianizmem, więc mam czasem fajne pomysły. Widzę że macie pasję :) to się chwali. Jeśli można proszę o kontakt hotspam3 maaałpaaaaaa oDWA kroooopka pe el ;) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością, ale sama jestem kulinarną nogą i nie znam się na tym kompletnie. :) Odezwę się do Ciebie jak znajdę chwilkę :)
Usuńmój spposób na błyskawiczną zupkę - wcześniej przygotowany wywar z warzyw ( wyparowuję wodę tak że zostaje sam czysty wywar który później zamrażam, starcza na długo można to zamienić na kostkę warzywną jak komuś się nie chce robić ale ich nie lubię ) na patelni rozgrzewam łyżkę oliwy, wrzucam całę ząbki czosnku - okołu 8 ( tak tak! ) rumienię, później przekładam na deseczkę i miażdżę widelcem, na tą samą oliwę wsypuję pół łyżeczki przyprawy chilli i pół łyżeczki słodkiej papryki, trzymam dosłownie parę sekund ( ważne żeby nie spalić ! ) następnie wrzucam do gotującego się bulionu, po chwili dorzucam czosnek gotuję jakieś 10 min, do tego grzanki i posypać serem żółtym. przygotowanie tej zupki trwa kilka minut a jest pyszne!!!!
OdpowiedzUsuńBrzmi pysznie, wkrótce wypróbuję!
UsuńŚwietny artykuł, już wiem dlaczego na ich widok mam odruch wymiotny. Nie lubię tych zupek chińskich, nawet w podróży jest mi ciężko się do nich przekonać...chyba że nic innego nie ma. Ja mam chyba jakąś naturalną blokadę wstawioną na te zupki, bo już sam ich zapach mnie odrzuca :) Ale mój kolega uważa, że są one superdietetyczne i dlatego je jedną dziennie hehhe
OdpowiedzUsuńDziewczyny gratulacje za artykuł.
pozdrawiam,
f
A ja jem co najmniej 2 takie zupki dziennie.
OdpowiedzUsuń1 to moj pierwszy posilek, a 2, to drugi.
Taka mam specyfike pracy (bez wnikania) i inaczej sie nie da.
Robie tak juz kilka lat i nie czuje skutkow ubocznych - ciekawe jak jest naprawde...
Witam serdecznie.
OdpowiedzUsuńChciałbym podziękować wam za naprawdę ciekawy i dający do myślenia artykuł. Jej, nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy po marnym daniu, jaka jest zupka chińska - na szczęście przewija się ona u mnie bardzo rzadko (i tutaj kłaniam się ku mamie - urodzonej kucharce), a - jak wspomniałyście - od czasu do czasu pofolgować sobie można.
Mam takie pytanie - jako że napisałyście, pozwolę sobie zacytować:
Jeśli ktoś chce z niej skorzystać w celach edukacyjnych - w porządku, ale prosimy o informację o tym.
mam taką prośbę. Czy mógłbym wykorzystać treść zawartą w poście (oczywiście niecałą) w pracy domowej z chemii? Byłbym naprawdę wdzięczny.
Pozdrawiam, licząc na szybką odpowiedź
Gnom
Bardzo dziękujemy za miły komentarz.
OdpowiedzUsuńJasne, bierz śmiało. Super, że się przydało :)
Dziękuję za naprawdę szybką odpowiedź.
UsuńPost jest naprawdę świetny, a że akurat moje zadanie polegało na opisaniu pod względem szkodliwości wybranego produktu spożywczego, bardzo ułatwiłyście mi zadanie :)
A blog będę odwiedzać częściej, bo (pomimo tego że jestem duszą humanistyczną) takie ciekawostki lubię. Dołączam do grona Obserwujących.
+ zapraszam do siebie (Czytanki Gnoma)
Trochę zbyt przerażająca wizja zupek chińskich została tu przedstawiona. Czyta się dobrze ale ...
OdpowiedzUsuń- "zaś spożywając tego typu produkt pochłaniamy aż 8 gramów" - niestety nie prawda :). Na zupce chinskiej marki vifon jest wyraźnie napisane że 100 gr gotowego produktu zawiera 0,7g soli. Po dodaniu przepisowych 400ml wody mamy 470 g produktu (400ml wody - 400 g) ale zaokrąglijmy do 500 ( niech bedzie moja strata bo wartość wyjdzie nieznacznie większa), to 07x5=3,5g. Spożywamy więc nie 8 a 3,5 i jest to mniej niż paczka chipsów które czesto maja 7 g soli w 100 gramach gotowego produktu.
- "tri fosforan pentasodowy — wiążąc się z wapnem, powoduje zmniejszenie gęstości kości oraz zwiększa ryzyko osteoporozy" ... to nie jest do końca prawda. Owszem trifosforan może tworzyć związek z wapniem i magnezem ale nie tym w kościach tylko tym w przyjmowanym pokarmie co może w przypadku nadmiernego stosowania prowadzić do nasilenia objawów osteoporozy u osób które mają z tym problem. Poza tym maksymalna dzienna dawka to 70 mg na 1kg masy ciała czyli dla zdrowej kobiety powiedzmy 55 kg - to 4g czystego związku (ok łyżeczka stołowa). a to naprawdę sporo.
- "Podnosi on trzykrotnie ryzyko otyłości, może upośledzić wzrok. Powoduje migreny, uczulenia oraz astmę" ... trochę prawdy trochę naciągania. Glutaminian trisodowy związek pierwotnie wyekstrahowany z wodorostu listownicy japońskiej jest owszem powszechnie stosowany jako wzmacniacz smaku E621 i jest to bardzo ważny dla organizmu związek (dokładnie jego kwasowa pochodna) ponieważ działa jako neuroprzekaźnik i jest syntezowany przez ludzki organizm czy jemy zupki chińskie czy nie. Co do tycia raczej związane jest ono z faktem ze je się więcej rzeczy ktore są smaczeniejsze a ponieważ są smaczniejsze właśnie dzieki glutaminianowi to obwinia się go a nie nas. Co do tych wszystkich podłych skutków jego spożywania to są to symptomy występujące u ludzi którzy spożywają ogromne wręcz ilości glutaminianu albo maja tzw syndrom chinskiej restauracji czyli wykazujących wrażliwość na GMS.
Proponuje przeczytać kilka zdan ze strony:
http://cojesc.net/glutaminian-sodu-fakty-i-mity/
nie jest to moja strona ale jako doktor nauk chemicznych zgadzam się z dużą częścią tego co jest tam napisane.
Reszta artykułu bardzo pouczająca choć przestrzegam przed nadmiernym koloryzowaniem faktów.
Wszystko co nas otacza jest chemią i GMO to też chemia i woda to też chemia więc nie ma się czego bać ale należy jeść świadomie. Sianie propagandy "zdrowego żywienia' już niestety odbiło się czkawką w przypadku takich produktów jak soja, margaryna itd.
Jak to powiedział Paracelsus
"Omnia sunt venena, nihil est sine veneno. Sola dosis facit venenum"
"wszystko jest trucizną, nic nie jest trucizną. Tylko dawka stanowi o truciźnie"
Pozdrawiam
a co z płatkami ziemniaczanymi po których zalaniu powstaje pyre z ziemniaków. no niezbyt opłacalne. 2 kartofle 2 zł XD no ale szybko i wygodnie a w porównaniu do tradycyjnych zupek chińskich można się tym najeść też XD
OdpowiedzUsuńRzadko spożywam coś takiego a jeśli już to wyłącznie Amino lub Knorr. Raz zjadłam jakieś paskudztwo i nigdy więcej go potem nie jadłam. Nie pamiętam nawet co to było. Vifon chyba, okropność
OdpowiedzUsuńCzyli taka chuda osoba i niskim ciśnieniu jak ja może sobie pozwolić na tą zupkę. Dzięki :)
OdpowiedzUsuńTak o propo, ropą naftowa to nie jakaś trucizna, geolodzy którzy się nią zajmują "degustują" ją czasami bo każda ma inny smak :P
Ciekawi mnie jaką ilość tych zupek można spożyć np w skali miesiąca, żeby "nic się nie działo" pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzisiaj mnie naszło na wspomnienia i poprosiłem żonę "jak będziesz... kup ze dwie". Właśnie jedząc postanowiłem poczytać jaką krzywdę sobie robię i nie rozczarowałem się. Ma swój posmak taka zupka, niemniej skład nadaje się do zbiornika w aucie po dodatku toulenu. Ciekawie opisane, dziękuję. Zasadniczo kilka lat nie jadłem i nie zamierzam się w tym rozsmakować(na trasę wolę oldskulowo kanapki) zwłaszcza przy wyśmienitej kuchni żony :) To raczej test na wątrobę...
OdpowiedzUsuńTakiego syfu to trzeba zdecydowanie unikać
OdpowiedzUsuń