"O% parabenów", "Bez parabenów" - to napisy na licznych kosmetykach, które miałam okazję trzymać w ręku. Zadawałam sobie wtedy proste, kluczowe pytanie "o co tak właściwie chodzi?". Skoro chwalą się brakiem owych parabenów, nie są one raczej niczym pożądanym i pozytywnym. Pokusiłam się więc o zapoznanie, z czym takim mam do czynienia. Przedstawiam więc post o tym, co każdy dobrze poinformowany konsument powinien wiedzieć o parabenach i innych kosmetycznych zasadzkach.
Zacznijmy więc od czegoś mało odkrywczego czyli tego, że większość kosmetyków to nie produkty natury i chemia w sporym stopniu macza w nich palce nie od dziś. Dodawane są więc substancje konserwujące przedłużające trwałość. Jednymi z takich konserwantów są właśnie zagadkowe parabeny. Ich zastosowanie opłaca się producentom z kilku powodów:
- są tanie
- posiadają szerokie pole działania
- są biodegradowalne
- nie kumulują się w organizmie i są stosunkowo łatwo z niego wydalane (dla zainteresowanych: poprzez sprzęganie z substratami endogennymi)
Jednak nie można zapominać, że są to substancje toksyczne. Poważniejsze konsekwencje ma stosowanie parabenów na skórę. Mogą powodować różne reakcje alergiczne o sile w zależności od wrażliwości naszej skóry oraz wypryski, rumienie, świąd itp.. Parabeny mogą doprowadzać do rozszerzania się naczyń krwionośnych i powodować wysięki (płyny powstające w przebiegu zapaleń), co jest szczególnie niekorzystne dla osób z cerą trądzikową. Stąd też od kiedy wykazano, że stosowanie parabenów jako substancji konserwujących w lekach i kosmetykach nie jest wskazane, a na pewno nie zdrowe dla konsumenta, firmy chwalą się na etykietach zerowym procentem tychże substancji w składzie. Na pewno nie przeoczycie tej informacji podczas wyboru kosmetyków, a warto to sprawdzić.
Dyskusje na temat właściwości parabenów trwają. Istnieją teorie o zwiększeniu ryzyka nowotworu piersi, jako że konserwanty te bardzo łatwo wnikają w warstwę tłuszczową podskórną i
kumulują się w niej. Jak wiadomo tkanki tłuszczowej w piersiach jest jednak sporo, a jeśli stosujemy antyperspiranty czy balsamy zawierające parabeny w okolicach piersi, substancje te mogą odkładać się właśnie w tym miejscu. Nie jest jednak pewne, że parabeny wykazują właściwości kancerogenne (zwiększające ryzyko nowotworów); naukowcy wciąż analizują ten temat.
Czy parabeny są jedyną alternatywą, aby przedłużyć datę ważności kosmetyku?
Na szczęście nie. Można zastąpić je innymi substancjami. W tym celu używa się np. glikoli, które oprócz działania nawilżającego skórę, mogą pochwalić się właściwościami przedłużającymi trwałość kosmetyku. Rolę bakteriostatyczną spełniają także olejki eteryczne czy sorbitol.
Gdzie dokładnie znajdziemy parabeny?
- dezodoranty, antyperspiranty, kremy, mleczka, olejki do smarowania ciała, szampony, żele pod prysznic, perfumy, pomadki, podkłady, pudry, kosmetyki dla dzieci
Warto wiedzieć też, że parabeny obecne są nie tylko w kosmetykach. Do naszego organizmu mogą dostać się także poprzez ciasta, przyprawy, soki owocowe, mrożonki, dżemy czy konfitury.
Sporządziłam więc krótki wykaz substancji, na które należy zwrócić uwagę podczas robienia zakupów. Ktoś powie "nie mam czasu na sprawdzanie tych wszystkich chemicznych nazw!", ja odpowiem "twoja sprawa". Jeśli komuś zależy na własnej skórze i zdrowiu, niech liczy się z tym, że pewną świadomość konsumencką mieć trzeba.
Oto substancje, których należy unikać:
- Methylparaben
- Ethylparaben
- Isopropylparaben
- Propylparaben
- Butylparaben
- Benzylparaben
- Glutaraldehyde
- Hexamidine-Diisethionate
- Phenol
- Phenyl Mercuric Acetate
- Phenyl Mercuric Borate
- Benzetonium Chlorid
Oprócz parabenów producenci kosmetyków przemycają w nich inne szkodliwe substancje. W produktach blokujących działanie gruczołów potowych (dezodoranty, kremy do opalania) należy uważać na sole aluminium, które niwelują pocenie się i neutralizują brzydki zapach. Wszystko fajnie, ale pot nie może się wydostać na zewnątrz organizmu i zatruwa go od wewnątrz. Sole aluminium to jak najbardziej toksyczne substancje, które przenikają przez skórę i się w niej kumulują. Dodam, że są to sole tego samego metalu, z którego składają się puszki, folie i samoloty... Dlatego też mogą one powodować zapalenia gruczołów łojowych i potowych, silne podrażnienia oraz wysuszenie skóry. Wykazano też, że mają one właściwości kancerogenne, co chyba jest wystarczającym argumentem, aby zwrócić uwagę na etykiecie, czy znajduje się tam jakakolwiek nazwa zawierająca "Aluminium" (np. Aluminium hydroxide).
Kolejną zasadzką jest parafina, która nie jest mieszanką kwasów tłuszczowych, jak mogłoby się wydawać, a mieszaniną węglowodorów nasyconych. Uzyskuje się ją z destylacji ropy naftowej przy niewielkich kosztach. Można znaleźć ją w składzie podkładów, toników nawilżających czy balsamów do ciała. Choć jest to produkt naturalny, nasz organizm go nie przyswaja ani nie trawi. Ma czynić skórę gładką i elastyczną - i, choć pozornie, robi to, ale jakim kosztem. Wciska się w pory, wypełnia je, tworzy złudne wrażenie jednolitej powierzchni, a tym samym blokuje kanały łojowe. Efektem jest zanieczyszczona skóra, zaskórniki i pryszcze. Hamuje procesy wymiany gazowej i sprzyja rozwojowi bakterii beztlenowych. To daje świetną bazę pod trądzik. Dłuższe stosowanie produktów zawierających parafinę prowadzi do przesuszenia skóry i przyspiesza starzenie. Parafina na wodę jest odporna, a więc trudno się jej pozbyć. Pomoże tylko naturalny olej lub ciepła woda z dużą ilością mydła. Unikajmy zatem następujących nazw w składzie:
- Paraffinum Liquidum
- Paraffin
- Synthetic Wax
- Isoparaffin
- Mineral Oil
- Vaseline
- Petrolatum
- Ceresin
- Isododecane
- Isobutane
- Isohexadecane
- Ozokerite
- Cera Microcristallina
Podsumowując artykuł, zachęcam do przyjęcia postawy świadomego klienta, który nie kupuje produktu, zawierzając jedynie zapewnieniom producenta o jego właściwościach, ale sprawdza też, co te właściwości powoduje. Nierozważne i nieświadome zakupy na pewno nie przyniosą nic dobrego nam, ani naszej skórze, ani zdrowiu. Produkty eko są naprawdę dobrym rozwiązaniem i niech nikogo nie odstrasza moda na nie. To dobrze, że ludzie kupują bliższe naturze produkty, nawet jeśli robią to, podążając za trendem.
Może warto też przejść się do łazienki i zobaczyć, czym faszerujemy swoją skórę?
Strona z kosmetykami bez parabenów:
Bezparabenow.pl
Może warto też przejść się do łazienki i zobaczyć, czym faszerujemy swoją skórę?
Strona z kosmetykami bez parabenów:
Bezparabenow.pl
***
Jeszcze dzisiaj wieczorem wyjeżdżam i nie będzie mnie do sierpnia. O ile się nie mylę, lumaris również jest na wyjeździe. Kolejny artykuł przewiduję więc na wspomniany sierpień. Możliwe, że uda nam się wprowadzić w życie pewien plan - artykuł napisany przez nas dwie, zobaczymy.
Tymczasem bardzo proszę o opinię o artykule. Czy taka kosmetyczna tematyka Wam odpowiada?
Do napisania!
Ciekawy artykuł i przydatny w codziennym życiu :)
OdpowiedzUsuńPopraw sobie dwie literówki:
"co jest szczególnie niekorzystne dla osób z cerą trądzkikową
[...]
zawierzając jedynie zapewnieniom producenta o jego właściwościach"
Dziękuję za wskazanie literówek. Niestety, o ile pierwszą widzę od razu, to drugiej nie mogę się dopatrzeć.
Usuń""nie mam czasu na sprawdzanie tych wszystkich chemicznych nazw!", ja odpowiem "twoja sprawa""
OdpowiedzUsuńStrzał w dziesiątkę! Kurcze, ludzie teraz musieliby duuużo czasu poświęcać na wszystko w trosce o swoje zdrowie. Żywność - czytać skład, uczyć się oznaczników E lub hodować własne rośliny, zwierzęta. Kosmetyki - czytać etykietki, uczyć się tych nazw lub znowu - stosować naturalnie robione zamienniki...
Aha, jedno tylko pytanie. Jak to jest z wchłanianiem, bo raz piszesz, że zaletą parabenów jest ich NIEwchłanianie, a potem piszesz, że mogą się wchłaniać...?
Taka podstawowa weryfikacja składu nie jest trudna. Wystarczy poszukać soli aluminium, które w nazwie to aluminium zawsze mają, nazw zawierających w sobie "paraben" i tej nieszczęsnej parafiny. Od czasu kiedy zagłębiłam się w temat kosmetycznych zasadzek, zwracam uwagę na skład każdego kosmetyku, jaki trafi w moje rączki i taki skan w poszukiwaniu wyżej wymienionych substancji trwa dosłownie chwilkę.
UsuńNapisałam, że zaletą parabenów jest ich niekumulowanie w organizmie, a to inne pojęcie niż niewchłanianie. Chyba że się mylę.
Aż sobie popatrzyłam co też mam w moim ulubionym balsamie do ciała - 3 parabeny. W antyperspirancie aluminium zirconium.
OdpowiedzUsuńW sumie to całkiem ciekawa tematyka. Ale chwilowo mam inny plan na artykuł i zaraz też się tym zajmę.
Też się bardzo zawiodłam, zapoznając bliżej z kosmetykami, których używam na co dzień. Przy następnych zakupach z pewnością dokładniej przeanalizuję składy.
UsuńAle zauważyłam, że nie ma kompletnie nic bez aluminium. Aż się załamałam.
UsuńO, super artykuł! Ja si już od bardzo dawna takimi rzeczami interesuję, jako że jestem uczulona na parabeny i muszę znać nazwy wszystkich możliwych ich odmian na rynku ;) Całe szczęście jest masa innych zamienników, a naturalne kosmetyki naprawdę super działają na skórę!
OdpowiedzUsuńZ ciekawości, jak objawia się Twoja alergia na parabeny?
UsuńHeh, zależy, w jakiej formie się na nie napotkam.
UsuńKosmetyki - zwykle wielkie czerwone plamy na twarzy, które długo nie schodzą, wysypka, podrażnienie na ciele, jeśli są parabeny w balsamach do ciała albo dezodorantach
Jedzenie - obrzęk, duszności, wymioty
Masakra, naprawdę.
..."aluminium chlorohydrate"? XD
OdpowiedzUsuńCo masz na myśli, smirku? :> Znalazłaś w dezodorancie?
UsuńCo do znajdywania, to się tak wtrącę, że nie mogłam przedwczoraj znaleźć takiego bez aluminium :<
UsuńWarto poczytać, że NIE WSZYSTKIE parabeny przenikają przez skórę i są szkodliwe dla zdrowia (chociażby badania z 2010 i 2011 roku na temat parabenów, można znależć w google).
OdpowiedzUsuńWarto także napisać, że pochodne ropy naftowej nie wszystkich zatykają, a niektórym mogą pomóc się uporać z nadmierną łuszczycą skóry. I nie pisać bzdur o starzeniu się skory, bo nie jest to potwierdzone żadnymi badaniami :)
Pozdrawiam.
A skąd ja mam mieć potwierdzenie prawdziwości tego, co tu napisałaś/napisałeś? Dodatkowo tracisz na wiarygodności, podpisując się anonimem.
UsuńNapisałam w artykule, że dyskusje na temat parabenów trwają i opinie są różne. Mógłbyś/abyś więc podesłać konkretne linki potwierdzające infromacje, które podajesz?
Chociażby strony Komisji Europejskiej (http://ec.europa.eu/consumers/cosmetics/cosing/index.cfm?fuseaction=search.details&id=37312) oraz strony Amerykańskiego FDA (poszukać pod nazwą Propylparaben i Butylparaben) jedne z najlepiej przebadanych konserwantów, które mają swoje odpowiedniki w świecie roślinnym.
OdpowiedzUsuńPoza tym, Ty nie podałaś żadnych WARYGODNYCH LINKÓW, z instytucji państwowych, farmaceutycznych lub linków z badaniami przeprowadzonymi przez lekarzy i farmaceutów liczących się w świecie nauki.
Myślę, że zamiast czytać wp, onet lub inne strony, warto zajrzeć do FDA lub strony Komisji Europejskiej oraz gazetę Science.
Pozdrawiam, nadal Anonim, bo nie mam zamiaru zakładać specjalnie konta na Gmail.
Zawartość pierwszego linku nic nie mówi mi o szkodliwości (bądź jej braku) tego parabenu. Choć możliwe, że "EINECS/ELINCS # 202-307-7" albo "CAS # 94-13-3" niosą ze sobą przekaz w tej kwestii - niestety ja, jako szara licealistka, nie umiem go odczytać.
UsuńDalej podajesz FDA, tylko, o ile się nie mylę, w USA panują inne normy prawne, moralne etc. i ogółem jednak wolałabym opierać się na europejskich źródłach.
W zasadzie to wytknąłeś mi czytanie Onetu, a ja nie podałam takiego źródła. Wp rzeczywiście się tam wkradło jako jedno z 5. Muszę Ci podziękować za zwrócenie na to uwagi. Przy pisaniu kolejnych artykułów staranniej wyselekcjonuję źródła. Dlatego, choć nie w pełni zgadzam się z Twoimi uwagami, co napisałam wyżej, bardzo dziękuję Ci za komentarz i wytknięcie tej niezwykle ważnej źródłowej kwestii :).
PS Nie musisz zakładać konta na gmail, a takie konto na bloggerze to całkiem wygodna sprawa. Po pierwsze - nie jesteś anonimem, co raczej nie spotyka się z przychylnością, po drugie - możesz wpisać blogi do listy czytelniczej i być na bieżąco z nowymi postami ulubionych stron (chyba że na Chlorofil trafiłeś przypadkiem, a blogów nie czytujesz).
Trafiłam przypadkiem i zostałam, uwielbiam wszystko co łączy się z chemią, biologią, ekologią, etyką medyczną i tak dalej.
OdpowiedzUsuńZałożyłam sobie profil, nawet ciekawa sprawa, kiedyś prowadziłam blogi i może warto do tego wrócić :)
Poza tym mogę przyznać - Methyl- i Ethylparaben są substancjami, które mogą uczulać. Faktycznie, parabeny mogą przenikać przez skórę ale nie potwierdzono ich karcerogennego wpływu. W kosmetykach jest ich czasami mniej niż 0,01% całego składu, więc nie trzeba się nimi jakoś zbytnio przejmować (chyba że działają alergicznie!).
To wszystko jest na stronie Komisji Europejskiej, warto się zapoznać, mimo że niektórzy wolą pisać bzdury w internecie, nie zapoznając się z najnowszymi badaniami, tylko powielać bzdury wymyślone przez kilka osób i firm farmaceutyczno-kosmetycznych aby zarobić więcej pieniędzy.
Zgodzę się z Tobą co do FDA, ale tylko w części. Fakt, w USA panują trochę inne zasady moralne - ale w zasadzie to tam najbardziej restrykcyjnie bada się konserwanty i sztuczne dodatki kosmetyczne. To tam jest najwięcej wykwalifikowanych naukowców, to tam najwięcej prowadzi się takich badań. Czasami warto uprzedzenia odstawić na bok i poczytać znienawidzoną przez Zachód opinię z USA :)
Jeżeli znasz angielski - http://ec.europa.eu/health/ph_risk/committees/04_sccp/docs/sccp_o_00d.pdf tutaj możesz poczytać co nieco o parabenach, o wpływie na raka piersi i tak dalej.
W pierwszym komentarzu podeszłam trochę ostro do sprawy - za co niezmiernie przepraszam - ale ostatnio w internecie powstaje tyle nieprawdziwych, bez żadnych źródeł, artykułów, że czasami krew zalewa.
Pozdrawiam :)
Bardzo się cieszę, że zostałaś. Czytelnik, który w komentarzu zostawia konstruktywną krytykę, to skarb!
UsuńTeraz już wiem, w jakim rodzaju się do Ciebie zwracać. Wcześniej pisałam jak do Anonima.
To nie jest tak, że mam jakieś uprzedzenia do USA. I może faktycznie masz rację, że jednak dużo badań się tam prowadzi. W końcu niemalże przysłowiowi "amerykańscy naukowcy" nie wzięli się znikąd.
Poczytam, poczytam, ale to już jutro, kiedy mój umysł będzie wypoczęty. Żeby czytać po angielsku, trzeba się jednak solidnie skupić. Jeszcze pełno tu tych wszystkich chemicznych nazw, które już w ojczystym języku potrafią brzmieć przerażająco.
Również pozdrawiam :)
Teraz już wiem przez, co ostatnio wysypało mi tak ryjka! Przez fluid z Paraffinum Liquidum. Na szczęście ostatnio trochę przeszło, ale i tak to wywalę. Użyję go tylko jutro, żeby wyglądać jakoś na mieście, kupując nowy, lepszy fluid :D
OdpowiedzUsuńDzięki za pomoc :D
Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że mój artykuł pomógł :). A tak z ciekawości, ile kosztował taki parafinowy fluid? Może zdradzisz też markę ku przestrodze?
UsuńMiss sporty około 10zl. kolor opakowania taki kremowy, czy jak to tam, na pewno nie niebieski. Musiałam go kupić, bo wcześniejszy fluid innej marki (dużo lepszej i nie powodujący żadnych wytrysków) skończył się :( Zaczęłam jednak Miss Sporty używać, ponieważ mam bardzo jasną cerę i nawet jedynka we fluidzie, który mi się skończył, była zbyt ciemna, no a jedynka z miss sporty nie.
OdpowiedzUsuńTeraz przynajmniej wiem, że to wina tego przeklętego fluidu, bo naprawdę bała się, że nadchodzi trądzik! To byłoby straszne! Nigdy nie miałam więcej, niż 3/4 krostki w 'tych' dniach ;)
Niestety, ale w przypadku kosmetyków wyższa cena przekłada się na jakość. Jestem zbyt leniwa, żeby się malować, więc kosmetyków do makijażu nie używam, ale widzę, co się dzieje z moją twarzą, kiedy kupię tańszy krem.
UsuńOstatnio coś mnie natchnęło, żeby wypróbować kosmetyki Tołpy. Niestety z nimi jest taki problem, że nie wszędzie można je dostać. Ale poszukam ich, może moja cera się poprawi.
Wiem właśnie, ale wtedy potrzebowałam od zaraz, bo szykowałam się na 18-stkę a tu nagle nie ma fluidu :P
UsuńHej, to nie fluid! Kosmetyków z miss sporty używam sama już naprawdę długi czas, jestem zadowolona bardziej, niż z tym droższych i nic się nie dzieje. Myślę, że to nie przez sam skład, bo parafina jest 90% wszystkich kosmetyków, ale po prostu mogłaś go za dużo nałożyć albo coś w tym stylu. Nie podważam tutaj postu Misako, ale radziłabym Ci się nie opierać na jednej rzeczy, tylko poszukać jeszcze w internecie, bo to może być równie dobrze uczulenie na inny składnik i będziesz się tak potem męczyć :)
UsuńA z ciekawości: jak te krostki wyglądają? Jak trądzik, alergia, czy jak?
Hm, fluidy mają to do siebie, że jednak te pory zatykają. Jeśli dodatkowo zawiera on parafinę, wydaje mi się, że to raczej właśnie to było powodem.
UsuńLumaris, a używasz fluidu Miss Sporty dzień w dzień?
No i z tą parafiną w 90% kosmetyków bym nie przesadzała. Patrzyłam na etykiety kosmetyków, które kupiłam jeszcze przed uświadomieniem samej siebie o niektórych składnikach i parafina była tylko w jednym kremie do rąk (tanim).
Lumaris, to jest czerwone, dosyć duże, twarde i nie odrazu pojawia się z białym czubkiem, tylko kilka dni później, ale jest to zaczerwienione. Może i faktycznie to nie przez ten jeden składnik, ale tak czy siak to przez miss sporty. Chociażby dlatego, że nigdy w życiu to zjawisko, które opisała wyżej, nie pojawiało mi się na policzkach czy przy szyi. A powiem wam, że tego zwyczajnie się nie da wycisnąć (fu) bo jest to głęboko, a jak tego dotyka to boli. Jakby któraś nie mogła zrozumieć dlatego na szyi, to po to, żeby twarz nie odznaczała się od szyi, oczywiście odrobinka, ale jednak.
UsuńMogę przyznać z całą odpowiedzialnością, że ze 100% tego co ostatnio złego działo się z moją skórą, około 75% mogę przypisać miss sporty. Pozostałe 25% to 'te dni' , wrażliwość na słońce, czasami zjedzenie czegoś nie zdrowego ;)
Masz skórę mieszaną, tłustą, suchą? Widoczne pory? Jeżeli to połączenie mieszana/tłusta + widoczne pory to nie dotykać parafiny, bo tak - zapycha i powoduje wyskakiwanie takich ropnych, głębokich gul i cyst. Polecam na takie olejek pichtowy, szybko sobie z nim poradzi, a poza tym 0 absolutnie nie dotykać i nie wyciskać. I odłożyć ten miss sporty, bo jak poczytałam jego skład, to głowa mała. Strasznie chemiczny, najprawdopodobniej zapchał i uczulił.
UsuńPozdrawiam :)
Sucha skóra, przebarwiona trochę i cholerę delikatna :D Wiem, muszę teraz poszukać lepszego fluidu, ale to będzie trudne. Wymieni ktoś absolutnie najgorsze rzeczy, które nie mogą się znaleźć w moim przyszłym fluidzie? Na pewno Paraffinum Liquidum, co tam jeszcze? :D
UsuńDzień w dzień. Może nie fluidu, bo to jak już faktycznie moja twarz nie przypomina nic ludzkiego, ale codziennie podkład i puder. Żyję! Czego nie mogłam powiedzieć o swojej skórze, gdy używałam innych i nierzadko droższych.
UsuńZwracaj uwagę na to, czy jest napisane, że jest hypoalergiczny - z doświadczenia wiem, że są delikatniejsze i nie wywołują wysypek.
A, swoją drogą, mówiłaś, że masz bardzo jasną cerę. Może to od słońca? Prawdopodobnie jesteś też blondynką albo tak, jak i ja masz rude włosy, więc całkiem prawdopodobne, że fluid + słońce mógł wywołać coś takiego. Kilka lat temu miałam podobnie, tylko wtedy dostałam podrażnienia przez wodę morską. I wyglądało dokładnie tak, jak Twój opis.
W każdym razie - ja proponowałabym raczej wizytę u lekarza i chwilową rezygnację z fluidów, niż szukanie kolejnego.
lumaris, niestety nie jestem ani blondynką ani nie mam rudych włosów :) Mam ciemnobrązowe włosy, nie, nie czarne, ciemne oczy i bardzo jasną cerę :) Możliwe jest jednak, że połączenie fluid+słońce= wysypka. Obecnie przebywam w Anglii i muszę przyznać, że dopóki używałam jeszcze tutaj tego fluidu to naprawdę wszystko w miarę się uspokoiło, ale myślę, że i tak poszukam czegoś innego, chociażby z faktu, że mają tutaj jaśniejsze fluidy! Och, raj jak dla mnie i mojej bladej cery :D
UsuńA ja chyba zrezygnuję z fluidów i takich innych, na rzecz czegoś lżejszego, bo i mnie przez to słońce cera zaczęła wariować...
UsuńLumaris
http://wizaz.pl/chemia/az_index.php
OdpowiedzUsuńJa polecam poszukanie sobie fluidu, a później sprawdzenie na tej stronie składu. Większość składników znajduje się w tym zestawieniu.
Jeżeli masz cerę delikatną, to powinny odpadać wszelkie matujące fluidy, najlepiej jakieś lekkie, nawilżające, bez parafiny, silikonów, bez methyl- i ethylparabenów, które mogą Cię uczulić.
Polecę Pharmacerisa nawilżającego (może nie ukryje Twoich przebarwień, ale do tego to korektor powinien być), coś Korresa lub BB kremy (te prawdziwe, chociaż ostatnio użyłam pseudo-bb-cremu z Maybelline i jest całkiem w porządku na lato).
Mam skórę taką jak Ty, delikatną, suchą, z przebarwieniami - latem używam BB bądź lekkich kremów tonujących, zaś zimą Rimmel ten http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=46932&next=1 lub ten http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=41656&next=1), Bourjois (ten http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=34694&next=1) a gdy potrzebuję większego krycia na wieczór to używam ten http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=18509 ale nie polecam go na codzień, bo posiada w składzie silikony, które mogą podować tzw. "kaszke".
Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam.
Pozdrawiam :)
Przebarwienia wynikają niestety z tego, że jestem bardzo blada i u mnie wszystko widać wyraźnie, a u innych osób nie ;p Nie jestem chyba skora używać korektora, mimo wszystko nie lubię nakładać na swoją twarz kremów, fluidów i tak dalej, bo mam wrażenie, że jest mi 'nie wygodnie' ale fluidy plus puder, przykrywają niedoskonałości. Bo jakiegokolwiek nie znajdziesz fluidu to i tak będzie zbyt ciemny jak dla mnie :) Ale z kremem nawilżającym spróbuję, chociaż ja tam ostatnio używam Nivea i nie mogę narzekać :)
UsuńOstatnio, bo nigdy wcześniej nie miałam takich problemów z jakimiś wysypkami, pryszczami czy jak inaczej nazwać to, co się pokazało ;D
świetna sprawa ten twój artykuł...fajnie że podajesz listę substancji których należy unikać w kosmetykach
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze wyjaśnione, świetnie się czyta
OdpowiedzUsuń